3 najbardziej tajemnicze stworzenia na świecie - prawda czy mit?
Do grupy najbardziej zagadkowych stworzeń należy Człowiek-motyl, od razu uprzedzam, że nie mamy tu na myśli pana, który w roku 2016 pojawiał się na procesjach walcząc o prawa kobiet. Człowiek-motyl, o którym piszemy, został po raz pierwszy zaobserwowany w 1966 roku w mieście Point Pleasant w zachodniej Virginii. Świadkowie opisywali go jako istotę mierzącą około 2metrów, ze skrzydłami i czerwonymi oczami. Rozpiętość jego skrzydeł szacowali na około 3,5metra.
Kolejnym stworzeniem, które przyciągnęło uwagę łowców tajemnic była żaba lovelandzka, znana też jako Lovelandzki Jaszczur. Jest skrzyżowaniem człowieka z żabą, mierzy około 1,2metra, ma zieloną skórę, która pachnie lucerną i migdałai. Po raz pierwszy zaobserwowano ją w 1955 roku pod mostem w mieście Loeland w stanie Ohio.
Nie słyszałeś o nich? To jeszcze nie wszystko, przejdźmy teraz do tych bardziej znanych, abyś miał nad czym myśleć i o czym opowiadać znajomym.
Potwór z Loch Ness
Wygląd: 15-20 metrów długości, z czego około trzy metry tworzy szyja i narośl na głowie przypominająca róg
Miejsce występowania: szkockie jezioro Loch Ness
Pierwsze wzmianki o tej istocie pochodzą z 566 roku, ich autorem jest św. Kolumby. Wziął on udział w pogrzebie człowieka, którego podobno w rzece Ness zabiło wielkie stworzenie, Kolumby miał je wypędzić swoimi modlitwami. Od tamtej pory zaczęły o potworze powstawać legendy i opowiadania. Pierwsza wielka fala zainteresowania przyszła jednak dopiero w 1871 roku, po publikacji artykułu doktora Mackenziego, w którym opisał podstawową charakterystykę tego tajemniczego stworzenia z głębin.
Opisał go jako długą węrzowatą kreaturę z długą szyją i małą głową, okrągłym rybim tułowiem w kolorze brązowo-szarym i długimi płetwami. Bajeczkę w 1933 roku o dodaktowe informacje uzupełniło małżeństwo Spencerów. Przejeżdżali w pobliżu jeziora i o mały włos nie zderzyli się z siedmiometrowym potworem o tłustym ciele ciemnego koloru i małej głowie na falistym karku.
- Już ponad tysiąc lat jezioro Loch Ness owiane jest legendą o tajemniczej mistycznej bestii.
Z tego roku pochodzą również zdjęcia Hugh Gray’a, film Malcolma Irvine’a oraz Toma Dinsdale’a. Tylko do 1998 roku zarejestrowano ponad 3000 dowodów istnienia potwora z jeziora.
Tak czy nie?
Od powstania legendy, potwora z Loch Ness uznawano już za fokę, olbrzymiego węgorza, stado ptaków, gigantycznego jaszczura albo skupisko morskich rzęs. Zaś według geologa Luigiho Piccardiho winę za dziwaczne zjawiska na jeziorze ponosi nadmierna aktywność seismiczna.
Obrońcy teorii o Potworze z Loch Ness zgodnie jednak twierdzą, że mamy do czynienia z przedstawicielem plezjozaurów. Jezioro Loch Ness natomiast zapewnia mu doskonałe warunki do życia i pozostania w ukryciu. Być może prawda faktycznie jest schowana gdzieś na dnie?
Yetti
Wygląd: około 2,5metra wysokości, włochate stworzenie, wyglądem przypominający pradawnego człowieka
Miejsce występowania: odległe zbocza w Himalajach
Opowieści o ogromnym człekopodobnym mieszkańcu Himalajów są znane już od bardzo dawna, jednak ludzie w Europie usłyszeli je dopiero w połowie XIXwieku. W 1854 roku, podróżnik Joseph Hooker zapoznał kontynet ze swoimi odkryciami z podróży do Indii. Opowiadał o tym, jak mieszkańcy muszą dzielić się swoją krainą z wielkimi dzikimi ludzmi, żyjącymi w odległych miejscach w górach i że nazywają ich harrum - włochaci.
Tego rodzaju debaty wspierał brytyjski pułkownik Laurence Austine Waddel, kiedy w 1889 roku znalazł w śniegu jednej z himalajskich rezydencji odciski tak wielkie, jakby zrobił je olbrzymi bosy człowiek. Pierwsze zdjęcia stóp zrobił w 1937 roku alpinista Frank Smyth.
Sensację w mediach wzbudziły jednak dopiero zdjęcia Erica Shiptona, w 1951 roku na lodowcu Menlung w okolicy Everestu na wysokości 5500 metrów. Udało mu się sfotografować odciski stóp długich na 33centymetry i szerokich na 20 centymetrów, które ciągnęły się przez 1,5kilometra. Na dowód ich wielkości położył obok odcisków swój czekan.
Kolejnym człowiekiem, który podzielił się swoimi doświadczeniami z tym stworzeniam był nasz rodak, Sławomir Rawicz, w swojej książce opisał wydarzenie z 1942 roku, kiedy to wraz z szóstką kompanów uciekając z rosyjskiego gułagu spotkali się z dwójką dziwnych potężnych istot.
Sławomir Rawicz: "Mogli mierzyć około 2,5metra, byli ogromni. Chodzili tylko na tylnich łapach. Meli wielkie kwadratowe głowy a uszy przylegały im do czaszki. Nadgarstki długich rąk sięgały im aż do kolan. Byli czerwono-brązowi i wydawało się, że są porośnięci dwoma różnymi rodzajami owłosienia.”
Tak czy nie?
Jak to zwykle bywa, po śmierci Sławomira Rawicza jego teoria została obalona, tak samo jak jego słynna książka, w której opisywał to niezwykłe spotkanie. Witold Gliński, pięć lat po śmieci Rawicza, oświadczył, iż przywłaszczył on sobie historię innego żołnierza Polskich Sił Zbrojnych. Aczkolwiek Gliński potwierdza spotkanie z niezwykłą parą człekopodobnych istot, pozostaje jednak niesmak po pierwszym oszustwie. Jak zatem można wierzyć w tę historię, kiedy co chwilę ktoś inny roszczy sobie do niej prawa? Pozostawmy jednak zeznania polskich żołnierzy ocenie własnej. Ludzie, którzy wierzą w jego istnienie, uważają najcześciej to stworzenie za gigantopitheca, wielkiego lidoopa, którego gatunek wyginął 100 000 lat temu. Inną możliwością jest przedstawiciel gatunku homo erectus - pithecanthropus erectus, który w procesie ewolucji został oddzielony od linii homo sapiens żyjącej w Afryce, Azji i Europie. Do tej teorii eksperci podchodzą jednak sceptycznie ze względu na małe podobieństwo.
- Według niektórych mieszkańców Tybetu, yetti ma drugą parę przeźroczystych powiek, które chronią jego oczy przed burzami śnieżnymi.
Do tej pory nie wiadomo o żadnym niepodważalnym dowodzie jego istnienia. Najbardziej pawdopodobne wyjaśnienie legendy o yettim zaprezentował pod koniec Xxwieku alpinista Reinhold Messner, który podczas swoich wypraw w poszukiwaniu śnieżnego człowieka przeszedł aż 20 000 kilometrów.
Reinhold Messner: "Jestem w 100% pewien, że odpowiedzią na pytanie, kim jest yetti, jest niedzwiedź. Jest to wyjątkowy gatunek niedzwiedzia brunatnego, który z racji panujących tu mrozów ma dłuższą sierść i większą siłę.”
Czupakabra
Wygląd: mały, włochaty podobny do człowieka, żywi się mięsem, krwią i owocami
Miejsce występowania: niektóre cześci Północnej i Południowej Ameryki
Pierwsze wzmianki o krwiożerczym pożeraczu kóz pojawiły się w 1995 roku, kiedy to mieszkańcy Portoryko znaleźli 8 martwych owiec z 2-3 śladami po ugryzieniu na klatce piersiowej i wyssaną do ostatniej kropelki krwią.
Opisywany jest jako stworzenie z okrągłą głową, podłużnymi oczami, smukłą szczęką i małą paszczą. Kolory może mieć różne, od purpurowego, brązowego, aż do żółtego. Kiedy jeszcze w tym samym roku, w mieście Canóvanas, zginęło w identyczny sposób następnych 150 zwierząt gospodarskicho, starosta ogłosił polowanie na krwiożerczą czupakabrę. Wszystko na marne. Doniesienia o jego ofiarach napływały również z innych stanów, pomiędzy rokiem 1997 a 1999 znaleziono ponad 2000 martwych zwierząt. Swoje ofiary czupakabra uśmierca ostrymi kłami a następnie wysysa z nich krew.
Tak czy nie?
Mamy do czynienia z krwiożerczą besią, czy raczej chorym psem? Według niektórych jest to mutant, stworzony w wyniku eksperymentów przeprowadzanych przez wojsko amerykańskie nad zwierzęcym DNA, inni uważają go za stworzenie z kosmosu, zaś ci szaleni mówią o nim, jako o kukiełce, której udało się uciec z serialu telewizyjnego. Najracjonalniej brzmi teoria o nieznanym gatunku zwierzęcia, które w naturalny sposób rozwinęło się na naszej planecie.
Prawdopodobnie może to być niezwykły gatunek psa, tzw. nagiego psa peruwiańskiego. Ewentualnie istnieje jeszcze możliwość, że są to psy, których skóra została zdeformowana przez świerzb. Zapewne jednak będzie to kolejna legenda, jak myślisz?
Teraz będziesz mieć czym zabłysnąć podczas pierwszej randki. Nie masz z kim na nią iść? Zatem zacznij szukać!
Źródło: https://cs.wikipedia.org
[ivi]