RECENZJA: La La Land
Ona chce zostać aktorką, ale na chwilę obecną zajmuje się przygotowywaniem ludziom kawy. On chciałby mieć swój własny klub jazzowy, ale musi cieszyć się z każdej pracy, którą jako pianista dostanie. Spotkali się, a my obserwujemy rok ich życia. Widzimy jak rozwija się ich związek, oraz wzloty i upadki ich karier.
W rolę głównej pary wcielili się Emma Stone i Ryan Gosling. Już po raz trzeci spotkali się na planie filmowym (Crazy, Stupid, Love i Gangster Squad- Pogromcy mafii) przez co powoli stają się stałą filmową parą, tak jak chociażby Jennifer Lawrence i Bradley Cooper. W filmie delikatnie dominuje Emma Stone. Sceny, w których wciąż i wciąż łamie się jej serce podczas kolejnych nieudanych konkursów, są bardzo wzruszające. Nie odkryłam jeszcze co prawda, gdzie się skrywa charyzma Ryana Goslinga, ale on również ma w La La Landu swe momenty, przede wszystkim, kiedy zmuszony jest do upokorzeń i robi coś wbrew swej woli, jak na przykład w scenie ze zdjęciami. La La Land to- dosłownie- film z dwojgiem aktorów, innym postaciom nie poświęca się zbyt wiele uwagi. Warto jednak wspomnieć o śpiewaku imieniem John Legend i świetnym J.K. Simmonsowi, który dzięki poprzedniej współpracy z reżyserem Chazellem zdobył swego jedynego Oscara. Utalentowany, zaledwie 31-letni reżyser i scenarzysta Damien Chazelle zachwycił swym genialnym, aczkolwiek niedocenionym debiutem Whiplash, który z La La Landem łączy oprócz Simmonsa, miłość do jazzu. Choć jego najnowszy film podoba mi się mniej niż ten pierwszy, zdecydowanie bardzo się cieszę na jego kolejne dzieło.
La La Land nie otrzyma żadnej wysokiej filmowej nagrody, do tego jest zbyt zbliżony tematycznie do nie tak dawnego zwycięzcy The Artist i nie niesie za sobą żadnego przesłania, które zaskoczyłoby współczesny świat. Mimo, że akcja filmu toczy się we współczesności, nie brakuje w nim wyraźnych retro- stylizacji (jazz, kostiumy), przez co pasowałby do każdego czasu. Okrucieństwo showbusinessu reżyser odsłania nam jedynie powierzchownie. La La Land to musical o zwykłych ludziach, brakuje w nim tylko nieuchronności i fatum, nikt tam nie umiera z miłości. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, jak to często u musicali bywa, że motywem głównym jest miłość, jednakże jest to przede wszystkim film o ambitnych, utalentowanych ludziach, których celem jest spełnienie swych marzeń i odniesienie sukcesu w zawodzie. Mało postaci, zamierzenie niewypiłowany śpiew i choreografia w niczym nie przeszkadzają, piosenki i melodie są naprawdę piękne, choć nie sądzę, aby stały się z nich wielkie hity na miarę Cell block tango, czy Summer night. Moulin Rouge w swej dobie nie otrzymało tylu nagród, lecz mimo to jest o poziom wyżej niż La La Land.
La La Land to piękny film, w tym dobrym i złym znaczeniu, nic więcej, nic mniej.
7/10
[mih]
Źródła:
Zdjęcia: http://www.lalaland.movie/gallery
Zwiastun: https://www.youtube.com/watch?v=0pdqf4P9MB/