RECENZJA: Pięćdziesiąt twarzy Greya
Akcja filmu jest wszystkim dobrze znana. Studentka literatury angielskiej Anastasia (Dakota Johnson) zakochuje się do młodszego miliardera Christiana (Jamie Dornan) z zamiłowaniem do praktyk BDSM. Studentka się do tego świata nie daje uwieść, a jednocześnie balansuje pomiędzy tym, jak swemu kochankowi jego libido zaspokoić, a jednocześnie zyskać nieco dla siebie, tj. mieć normalny, romantyczny związek.
Przyjemną niespodzianką było dla mnie to, że obydwoje głównych bohaterów są przesympatyczni. Dakota jest bardzo miła i niewinna, a Jamie zachowuje się jak młody chłopiec, który właśnie dostał nową zabawkę do gry. Główna bohaterka w filmie do samego końca, oddaje wrażenie inteligentniejszej niż w książce, gdzie jej wewnętrzny monolog był raczej denerwujący. Inni aktorzy w tym filmie są mało wyraźni, znajdują się w filmie tylko jako wsparcie dla głównych postaci. Osobiście, mnie najbardziej zadowoliła rola Jennifer Ehle (E. Bennetova z miniserii BBC Pycha i uprzedzenia) w roli matki bohaterki.
Film toczy się zwartym tępem. Główni bohaterowie randkują po czterech minutach filmu. Przez cały czas filmu akcja trzyma w napięciu, jednen atrakcyjny wątek nakłada się na drugi. Reżyserka Sam Taylor-Johnson zrobiła według mnie wszystko, ponieważ ze szkicu nic więcej nie dało się wycisnąć, nadmierna kreatywność mogła by rozczarować fanów książki. Z książki nie zostały zachowana wierność pasaży, a chronologia wydarzeń została zaburzona. Niektóre motywy filmu nie zostały rozwinięte, zachowane zostały na kolejne filmy, które wzięte z książki mówiły by o niczym.
Kto poszedł zobaczyć film z powodu erotycznych scen, zawiódł się, ponieważ były one tylko ułamkiem filmu, a sam film został wykonany bardzo konserwatywnie i staromodnie. Fani BDSM nie powinni być jednak zawiedzeni, erotyczne sceny są ładne i wierne oddają BSDM. W samym filmie, scen erotycznych jest sporo mniej niż w książce (gdzie się nic innego nie działo), a bohaterowie byli dużo bardziej odważni. Film tylko pobierznie porzusza tematy kontrowersyjne. 50 twarzy Greya jest bardziej zwykłym filmem niż filmem erotycznym, jest to film romantyczny w pełni tego słowa znaczeniu. Wiadomo, że czerwona książka nie jest dla każdego, ale na niektóre negatywne reakcje ten film nie zasłużył.
Głównym tematem filmu jest przedewszystkim miłośc, jak daleko człowiek może przesunąć swoje limity, aby uchronić życie drugiej osoby. Film przypominał mi klasykę z lat 90tych, Pretty woman, gdzie również związek oparty na seksie przeistoczy się w miłość.
Jest to bezprecedensowy fenomem, aby romantyczny film zarobił tyle pieniędzy. Kiedy ostatni raz widzieliście w kinie romantyczny film? Garry Marshall, twórca znanej Pretty woman, czy chociaż Richard Curtis, reżyser Niebieskiej miłości, Notting HIllu czy Bridget Jones, bardzo często wracają do kin jak bumerang, ale żaden z nich nie uzyskał takiego sukcesu z którymkolwiek ze swoich hitów.
Propagacja filmu i jego pojawienie się w walentynkowy weekend były marketingowym strzałem w 10. Film się stał przykładem tego, że nadmierne oczekiwania mogą zepsuć odbiór filmu. Jeśli nie jesteście fanatykami czerwonej książki, które żadna produkcja filmowa nie będzie wstanie zaspokoić, albo nie przeszkadzają wam praktyki widoczne w filmie, to ten film może was mile zaskoczyć.
50 twarzy Graya ma swoją magie. Faktem pozostaje, że gdyby o filmie tyle nie mówiono i nie pisano, to nie sprzedawał by się tak dobrze.
Komentarz: Książka ma tytuł "50 odcieni szarości", a film "50 twarzy Greya". Film powstał na bazie książki.
P.S. Kto chce widzieć odważną filmowa erotykę, polecam niedawny Stud z Michałem Fassbenderem.
7/10
[mih]
Źródło:
Wideo:https://www.youtube.com/watch?v=CQERFnGvi_A
Fotografie z oficjalnym stron Pięćdziesiąt odcienki szarości: http://www.fiftyshadesofgreymovie-intl.com/ww/