Recenzja: Polityka
Polscy reżyserzy w ostatnim czasie z ogromną odwagą prezentują swoim rodakom coraz to bardziej kontrowersyjne dzieła. Najpierw mieliśmy falę filmów dotyczących księży, teraz kiedy zbliżają się wybory, przyszła pora wziąć na celownik polityków. Co chciał osiągnąć Patryk Vega poprzez swój najnowszy film Polityka i czy mu się udało? Czy postacie przedstawione w filmie naprawdę mają swoje pierwowzory w naszym sejmie?
Oczywiście na samym początku pragniemy zaznaczyć, że pogląd przedstawiony w poniżjszej recenzji jest subiektywny i każdy widz ma prawo (czy może nawet obowiązek) wyrobienia sobie swojej własnej opinii.
Ucieczka do Japonii i skradzony scenariusz jako wabik?
Z pewnością każdy, kto choć trochę interesował się sprawą, usłyszał również informację o rzekomej kradzieży scenariusza przez polityków PiS-u. Niestety nie mamy na to dowodów, ale jak sam reżyser twierdzi – aby mógł w spokoju dokończyć swoją pracę musiał udać się za granicę, konkretnie aż do Japonii. Trzeba przyznać, że w związku z zapowiedzianymi przez niego scenami, można uwierzyć w taki bieg wydarzeń. Sam Patryk Vega podkreślał, że chce pokazać polityków (również tych w sutannach), takich jakimi są, kiedy kamery są wyłączone. Internauci jednak pozostali bezlitośni – uznali to za prymitywną kampanię reklamową, która miała na celu przyciągnięcie jak największej ilości osób do kina. Jak było naprawdę? Cóż, tego się już raczej nie dowiemy.
O czym tak naprawdę jest Polityka?
Film jest podzielony jest na rozdziały, a każdy z nich jest poświęcony innej osobie związanej ze światem polskiej polityki. Możemy zatem poznać historię pani premier przypominającej Beatę Szydło (Ewa Kasprzyk), która musi borykać się z trudnym zadaniem bycia tylko „twarzą dobrej zmiany”, czy młodego absolwenta szkoły medialnej w Toruniu (Antek Królikowski), który co prawda nie obronił dyplomu, ale już robi ogromną karierę w MON. Nie zabrakło również nawiązań do posła Skiby (Zbigniew Kozłowski), który chce prawić wszystkim rodakom morały, ale sam zdradza żonę z młodą piękną modelką. Film Polityka nie mógł się też obyć bez ojcica redemptorysty (Zbigniew Zamachowski), który uczy młodych dziennikarzy fałszowania rzeczywistości i oczywiście nie zapomnijmy o samym prezesie (Andrzej Grabowski), który bardzo polubił towarzystwo przystojnego rehabilitanta (Maciej Stuhr).
Czy film obraża obecną władzę?
W całym filmie nie padło ani jedno nazwisko, choć każdy z nas z pewnością potrafi dopasować anonimową postać do konkretnego polityka. Musimy jednak pamiętać, że pomimo iż było tam kilka wątków zbliżonych do tego, co miało miejsce w rzeczywistości – wiele z nich zostało też zmyślonych. Zatem choć potrafimy domyślić się, kogo Patryk Vega miał na myśli, nie możemy mu zarzucić obrażania polityków personalnie. Zrobił dokładnie to, co zapowiedział - pokazał, jak wygląda życie polityków, kiedy elektorat nie patrzy. W gruncie rzeczy możemy więc zobaczyć zwykłych ludzi, którzy tak samo, jak każdy z nas ma swoje marzenia i potrzeby. Niestety w trakcie realizacji tych pragnień dali się ponieść uzyskanej władzy i pieniądzom.
Czy warto wybrać się do kina?
Osobiście uważam, że warto i to niezależnie od poglądów politycznych. Moim zdaniem Patryk Vega swoim filmem chciał przede wszystkim otworzyć ludziom oczy i przekonać ich, że warto pójść na wybory (stąd też to naczasowanie premiery), ponieważ to od nas zależy kto stanie za sterami polskiej polityki. Po obejrzeniu tego filmu każdy z nas powinien odpowiedzieć sobie na jedno podstawowe pytanie Czy warto wybrać się na wybory? - i ta odpowiedź powinna być zdecydowanie twierdząca.
Ocena: 7/10
Chcesz wybrać się do kina, ale nie masz z kim? Zarejestruj się ZA DARMO na naszym portalu i umów się na pierwszą randkę jeszcze dziś!
[nk]
Źródła: