Recenzja: The dead key od D. M. Pulley
Autorka D. M. Pulley trafiła do pisarskiego świata z powieścią, w której wykorzystała swoje własne doświadczenia inżyniera budowlanego, co dodaje autentyczności pomieszczeniom starego clevelandskiego banku skrywającego tajemnicę z 1978 roku.
Dwie historie, jedna o wielkim banku pełnym ludzi w roku 1978, druga o opuszczenym banku w 1998 roku. Jednocześnie dwie główne bohaterki, jedna młoda i naiwna Beatrice, będąca pracownicą banku i druga Iris, drobiazgowa inżynierka budowlana. Obie wyruszają w podróż pełną tajemnic i odnajdują w sobie siłę, o której istnieniu nie miały pojęcia. Nie znają siebie nawzajem i ani nie będą miały okazji poznać, mimo to, każda na swój sposób szuka i odkrywa ślady przestępstwa w przeszłości i teraźniejszości.
Moża powiedzieć, że w „martwym” clevelandskim banku wciąż żyje zło, które nie chce, aby ktoś odkrył jego sekret. W bankowym sejfie wciąż żyją złe duchy.
Klucze są głównym wątkiem całej akcji. Jest ich wiele a tylko jeden potrafi rozwiązać zagadkę i pozbyć się złych mocy. Gdzie jest? Kto go ma? Kiedy i czy w ogóle się pojawi? Nie pozostanie na koniec jedynie „Martwy kluczem?”
Jeżeli moje słowa Cię zagmatwaly, uwierz mi, że prawdziwe zamieszanie nastąpi dopiero w momencie, kiedy zaczniesz czytać tę książkę, jednakże to właśnie będzie powodem, dla ktorego nie dasz rady sie od niej oderwać.
Czytałam, polecam
The dead key to książka, która tak samo jak jej autorka, pozostawały dla mnie wielką nieznajomą, postanowiłam jednak spróbować i okazało się, że dobrze zrobiłam. Jest to naprawdę pozycja godna uwagi. Żadna z książek, które czytałam nie potrafiła w tak doskonały sposób opisać atmosfery i otoczenia jak ta. Czytelnik ma wrażenie, że stoi pośrodku zakurzonych pokoi i wręcz boi się wyjżeć zza roku, ponieważ nie wie co tam może na niego czekać.
Bałam się, byłam też pełna napięcia zatem książkę przeczytałam bardzo szybko. Nie mogę się doczekać kolejnych powieści od D. M. Pulley, mam nadzieję, że w najbliższym czasie napisze coś jeszcze. Czy naprawdę nie ma nic za co mogłabym The dead key skrytykować? Może tylko za to, że było trochę zbyt wiele tych kluczy.
W każdym miejscu na ziemi znajdują się miejsca, które mają swoje tajemnice. Mogłabym wam trochę poopowiadać o jednym takim miejscu w Trójmieście...
Zdjęcia: http://quackersmessylife.blogspot.cz
[ivi]